Gift-wrapping
W tym roku wszystko u mnie dzieje się wcześniej: kupno prezentów, dekorowanie domu, pakowanie prezentów itd. I to nie dlatego, że się nudzę (oj, chciałabym!), a dlatego, że mam coraz mniej sił i wiem, że czas na moją aktywność się kończy. Chcę być gotowa już teraz, bo pod koniec grudnia chyba już nie będę w stanie wszystkiego dopilnować.
This year everything is happening earlier: buying the presents, house decorating, gift-wrapping, etc. And it's not because I have too much time (I wish!), but because I'm getting weaker and being active requires too much effort. I just want to be ready now since the end of December may be hard for me.
Ogólnie nie jestem dobra w pakowaniu prezentów. Ogólnie nie mam cierpliwości (tu się zagina, tam odgina, itd.), jednak wiem, że prezent zapakowany w papier ma jeszcze jakąś wartość osobistą. Obecnie odchodzi się od gotowych torebek (choć zabieganych, lub tych, którym się nie chce - nie oceniam!!), a stawia się na osobiście zapakowane prezenty (nawet jeśli niezbyt estetycznie). Zobaczcie jak mi wyszło :)
Generally, I'm not good at wrapping presents. I'm not patient enough (it folds here, unfolds there, etc.), however, I believe a paper-wrapped present has some kind of personal added value. Now gift bags got obsolete (but I'm not judging those of you who are busy or simply lazy!!!) and it's very in-style to wrap your presents (even if it's not that perfect).
Take a look how I did it :)
Potrzebne rzeczy: papier (ja wybrałam zielony), wstążki (miałam czerwone i złote)
oraz żywe gałązki iglaków. Postawiłam na typowo świąteczne kolory :)
The things I needed: paper (I chose green), ribbons (red and gold) and fresh coniferous twigs.
I went for really Christmassy colors :)
Zobaczcie ile uroku dodały żywe gałązki :)
Look how charming the twigs are :)
Po skończonej pracy (oprócz ogromnego zmęczenia - gdzie się podziała moja energia!?) wpadłam w totalnie świąteczny nastrój. Zrobiłam sobie herbatę i wpałaszowałam kilka pierników, włączyłam lampki i świąteczne "przeboje". Błogość....
After the whole work (being totally exhausted - where has my energy gone lately!?) I was in a totally holiday mood. I made tea, ate some gingerbreads, turned on the lights and some Christmas hits.
I was in heaven...
PS. OK, będę szczera. To tylko mała część naszych prezentów, ale przy moim żółwim tempie, musiałam to podzielić na dwa etapy. Wojtek był moim małym pomocnikiem (chyba też się dobrze bawił, zawijał swoje małe zabawki w skrawki papieru i odklejał taśmę (o podjadaniu pierników nie wspominając :)
P.S. OK, I'll be honest. That's just a small part of our presents, but with my slow motion, I had to divide the work into two parts. Wojtek was my little helper (I think he had fun too, he wrapped his small toys and unfolded the tape (not even mentioning eating gingerbreads :)
Comments
Post a Comment