Zauważyłam ostatnio u siebie dość niepokojące objawy. Położymy dzieciaki spać (i przypadkiem śpią w jednym czasie!), jedno z dzieci pięknie śpi, drugie samo bawi się w swoim pokoju (rzadko!), Maja nie ma kolki, Wojtek u dziadków, Majka śpi, cokolwiek! A ja zamiast upajać się spokojem, mam syndrom niespokojnego... ducha! Nie leżę do góry brzuchem, nie śpię (jak radzą wszystkie poradniki dla mam!!), nie odpoczywam. Zamiast tego nadrabiam wszystko co wisi na mojej liście "rzeczy do zrobienia", która z każdym dniem się wydłuża (w sumie mogę powiedzieć, że jest nieskończona!)! Czasami kiedy z wycieńczenia pozwolę sobie na chwilę słabości i zalegnę na kanapie, po chwili dopadają mnie straszne wyrzuty sumienia i myśli "nie trać czasu, kiedy masz zamiar zrobić to, a kiedy tamto". No i podnoszę swoje cztery litery i działam. Wniosek jest taki, że nie umiem odpoczywać! Czy to jest syndrom matki (rodzica), czy osoby dorosłej, dojrzałej i odpowiedzialnej, czy zwyczajnie ...