Kilka dni temu stwierdziłam, że spędzę cały dzień z dziećmi u rodziców. Chciałam, żeby było spokojnie, bez pośpiechu, na zewnątrz pod ogromną wierzbą w ogrodzie. W domu zawsze jest coś do zrobienia, zawsze coś rozprasza. No więc zapakowałam pół naszego domu (koc piknikowy, zabawki, wózek, aparat, stroje kąpielowe, książkę, itd.) i pojechaliśmy. Pogoda dopisywała, a mój dom rodzinny jak zwykle mnie nie zawiódł, jest miejscem, w którym naprawdę potrafię się wyciszyć i poddać powolnemu rytmowi dnia. A couple of days ago I decided to spend the whole day at my parents'. I wanted it to be calm, no rush, outside under a huge willow in the garden. At home there's always something to be done, there's too much distraction. So I packed hlf our home into the car (picnic blanket, toys, stroller, camera, swimsuits, a book, etc.) and off we went. The weather was great, and my family home was as good as always, was a place where I can calm down and give in to the slow rythm of the day...