Summer sadness
Ostatni dzień sierpnia zawsze napawa mnie smutkiem. Powodów jest kilka. Po pierwsze minęły dwa miesiące lenistwa, które jak to oczywiście u mnie bywa, miałam plan wykorzystać troszeczkę inaczej hehe. Miałam oczywiście zrobić dużo więcej dla siebie i mojej rodziny, dużo lepiej wykorzystać czas i spożytkować go na coś dużo bardziej produktywnego. Po drugie koniec sierpnia zawsze oznacza, że lato zaczyna powoli nas opuszczać. Ciepłe wieczory (których w tym roku było jak na lekarstwo!) zaczynają się ochładzać, a dni stają się coraz krótsze. Lato zawsze kojarzyło mi się z beztroską. Mój zawód mi trochę na to pozwala, muszę przyznać. Od skończenia studiów nigdy nie musiałam się martwić, że mam tylko dwa tygodnie wolnego, bo zawsze było to długie dwa miesiące (prawie!). Zawsze gdy lato się kończy, muszę zrobić w swojej głowie porządek i przywrócić całe swoje życie do ładu, bo po lecie nic nie jest na swoim miejscu. Po trzecie, koniec sierpnia zawsze oznacza, że przybył mi kolejny rok ...