OK, (nie wiem czy) już kiedyś wspominałam , ale jestem dresiarą. Brzmi strasznie, jednak zaraz dowiecie się jak to naprawdę wygląda i zrozumiecie moje intencje. Od zawsze, no dobra odkąd pamiętam, nie cierpiałam niewygodnych ciuchów. Pamiętam z dzieciństwa jeden obrazek, mamę zakładającą mi rajstopy i dostającej przy tym białej gorączki widząc moje grymasy i miny i słuchając moich jęków! Wszystko co gryzie, jest zbyt obcisłe lub jest po prostu niewygodne, jest u mnie skazane na kompletne odrzucenie. No, ale niestety na tym nie koniec... Ponieważ jestem osobą dorosłą, pracującą, a do tego niektórzy sądzą, że ładnie się ubieram (nieskromnie wtrącę, haha) , jestem zmuszona w większości przypadków się spiąć i po prostu wyglądać przynajmniej schludnie. OK, nie zrozumcie mnie źle, lubię wyglądać schludnie i ładnie (hello?!), jednak taki zbyt długotrwały przymus mnie wykańcza. Dajmy na to, ostatni czas (i tu przechodzimy do sedna sprawy!), był dla mnie bardzo, ale to bardzo intensywny...