Gettin' frustrated?
pinterest.com |
Spójrzcie za okno. Poziom frustracji 50%. Dla niektórych na tym frustracja się kończy.
U mnie poziom frustracji sięga 100%. Dlaczego, spytacie?
Po pierwsze, nawał pracy (jedyne co dobre, to wolne od szkoły). Praca nauczyciela teoretycznie kończy się po wyjściu z budynku szkoły, w praktyce jednak wygląda to tak, że siedzisz wieczorami i w wolnym czasie nad pracami uczniów.
Po drugie, jak jest wolne, to zazwyczaj któreś z dzieci jest chore. No tak, po co mama ma mieć łatwiej, hehe.
Po trzecie, brak słońca (czekaj, to chyba było w punkcie 0!) Co roku o tej porze dopada mnie frustracja. Szaro i nieciekawie na dworze. Zimno i nijako. Mija tak dzień za dniem. A gdzieś tam, w słonecznej Kalifornii ludzie jakby nigdy nic, cieszą się słońcem i uśmiechają się do siebie szeroko (nawet jeśli, nieszczerze, na pytanie 'How are you?', zawsze odpowiadają 'Great! ;). Hmm, rozmarzyłam się. W obliczu tego wszystkiego, co się ostatnio u nas dzieje, jeszcze z tą aurą i brakiem widoków na jakieś piękniejsze widoki za oknem, ogłaszam swój protest przeciwko brzydocie i marazmowi! Kto się przyłącza?
P.S. Nadal jednak obmyślam formę protestu: leżenie i patrzenie w sufit ( i czekanie aż sprawa rozwiąże się sama), czy obklejenie domu hasłami "Akcja protestacyjna - Szukam azylu w Kalifornii!"
01.20.21 update
Sama nie wierzę, że od tamtej pory świat się tak zmienił. Wtedy poziom frustracji był wysoki, obecnie sama już nie wiem jaki jest... Chyba jest już na takim poziomie, że zaczyna nam to być obojętne...
Co roku, o tej porze roku, myślami przenoszę się do Kalifornii... W tym roku także, ale do tej sprzed roku...lol
Take a glimpse outside. Frustration 50%. Fore some that's it.
For me, frustration's reached 100%. Why, you ask?
First, spate of work (the only good thing here is I'm off school). Teacher's work theoretically ends when you leave the building, practically you work in the evenings and in your free time correcting your students' works.
Second, when I have days off, very often one of my kids is sick. Well, it turns out I can't have a real day off, hah.
Third, lack of sun (wait, wasn't it point 0?). Every year I get this super frustrated. Grayish and mundanely outside. Cold and dully. Day by day. And somewhere there in the hot California people, as usual, enjoy the sun and smile from ear to ear (even if they untruthfully asnwear 'Great!' when asked 'How are you?'). Hmm, I've zoned out a bit. But facing the recent events here and experiencing the harsh weather with no perspectives for better views outside, I declare my objection to the ugliness and tedium! Who's whith me?
P.S. I still haven't decided on the best form of my protest, though: lying and gazing at the ceiling (and waiting for the problem to solve itself somehow), or plastering the house with banners saying 'Protest campaign - I seek refuge in California!'
01.20.21 update
I still can't believe the world has changed so much since then. Last year my level of frustration was pretty high, today I'm not even sure what it's like... I guess it's on such level that we're getting rather indifferent...
Every year at this time my thoughts take me to the sunny California... This year too, only to California from last year lol...
Comments
Post a Comment