(Na zdjęciu Ola w prześlicznej sukience z lat 70-tych w moim obiektywie, gdy robiłyśmy tzw. spontaniczne przymiarki ;)
Oto moja wspaniała przyjaciółka, Aleksandra Putyra - mistrzyni stylu vintage. Już wkrótce podzieli się z nami tym, co od wielu lat gromadziła, na swojej stronie Vintage Supermarket. Ola ma niesamowity talent, potrafi wyszperać niesamowite skarby tam, gdzie niejedna z nas by nie pomyślała, że można, i są to same perełki, prawdziwy vintage. A tymczasem dziś udzieli nam kilka rad, na co zwracać uwagę szukając i kupując ubrania vintage.
Dlaczego zaczęłaś kupować ubrania vintage?
Ubrania z drugiej ręki są nie tylko przyjazne dla portfela,
ale przede wszystkim dla naszej planety. Przemysł odzieżowy pozostawia
ślad na środowisku, na ludziach, którzy pracują przy produkcji ubrań, a
nawet na naszych ciałach. Ciuch, którego potrzebujesz, już został
wyprodukowany. I jest wyjątkowy, oryginalny. Myślę, że
na początku lat dwutysięcznych zaczęłam kupować je bardziej świadomie, ale vintage noszę prawie od urodzenia.
Tylko, że wtedy to jeszcze nie nazywało się vintage, czy
slow fashion.
Jestem dzieckiem wychowanym na strychach, w piwnicach i starych szafach.
Dodatkowo mam to szczęście, że w mojej rodzinie wszystkie kobiety
potrafiły szyć i przerabiać. Po prostu przesiąknęłam. Pierwszy świadomie
założony vintage to pierwsza lub druga klasa podstawówki, stara
spódnica mojej mamy z lat 70. Była mi oczywiście za duża, mimo usilnych
próśb mojej babci, spięłam ją klamerką (sic!), zasłoniłam swetrem i w
drogę! Pośmiewisko totalne, spódnica ciągle spadała, klamerka zniknęła,
wróciłam do domu z podkulonym ogonem przytrzymując pas. Skróconą i
zmniejszoną nosiłam jeszcze do ósmej klasy.
Później, gdy pojawiła się moda #slowfashion i #wasteless, przyjęłam ją z otwartymi ramionami, albo ona mnie...
Na co zwracać uwagę kupując vintage?
Przede
wszystkim na jakość. Wiele ubrań, powiedzmy, do połowy lat 90. była
szyta z większą dbałością wykonania i o szczegóły. Sieciówki już
oczywiście istniały, ale ich ubrania starsze, niż 15 - 20 lat są często w
lepszym stanie, niż współczesne po 2-3 praniach! Wiele to mówi o
dzisiejszym podejściu do jednorazowych ubrań, czyli fast fashion.
Klasyki, które zawsze warto kupować, to ubrania z wełny, w tym kaszmiru,
moheru, dobrej jakości, grubej bawełny, jedwabiu czy lnu. Wiskoza też
była zupełnie inna w dotyku! To nie tak, że teraz nie robi się ubrań
dobrej jakości z tych materiałów, ale często mam wrażenie, że kiedyś nie
żałowano materiału :), że splot tkacki był grubszy, bardziej "szczery".
Grubszy, czyli bardziej trwały. Odradzam poliester, to jak chodzenie w
kreacji z butelek plastikowych połączonych folią spożywczą...brrr.
Jak
rozpoznać ubrania vintage i na co jeszcze zwrócić uwagę oprócz materiałów,
z których zostały uszyte? Metki, guziki, podszewki oraz kraj
pochodzenia. Metki to coś, na czym teraz się bardzo oszczędza, są zawsze
takie same, nudne. Metki z ubrań vintage są ciekawe, każda się od
siebie różni choćby czcionką, ale i projektem graficznym. Projektanci
również tu dbali o to, żeby wyróżnić swój produkt na tle innych. Są
bardzo przyjemne dla oka!
Kraj pochodzenia, to sprawa
oczywista. Żadna rzecz vintage, którą posiadam nie została uszyta w
Chinach! Nie, żeby tam nikt nic nie szył, ale po prostu nie był to
standard. Na metkach często spotyka się dumne wręcz: made in USA, United
Kingdom, France, Italy...
To powoli wraca, już wkrótce będziemy nosić więcej ubrań szytych "lokalnie". Refleksja na ten temat już w nas jest. Guziki,
zamki, aplikacje? Prawdziwa biżuteria na ubraniach! A podszewki to
dopiero kraina rozkoszy ;) niebanalne wzory, miłe w dotyku, często z
jedwabiu sprawiają, że chcesz nosić ciuch lewą na prawą!
Jak dbać o te ubrania? Czy wymagają szczególnego traktowania?
Trafiłaś
w mój czuły punkt, bo...uwielbiam prać! Większość ubrań vintage jest
uszyta
z dobrych, wytrzymałych materiałów. Często są naszymi równolatkami,
niektóre starsze od nas, a wiele nastolatkami. W świetle dzisiejszej
masówki to po prostu materiałowe wybryki, rzeczy, które wiele przeszły, a
mają się świetnie! Nie znaczy to, że są nieśmiertelne. Ubrania, z
takich materiałów jak wełna, czy jedwab, piorę ręcznie w delikatnych,
przeznaczonych do tego detergentach, czy szamponie (sic!), dodatkowo
należy pamiętać, że wełna lubi się suszyć w poziomie, na płasko.
Dodatkowy faktor prania ręcznego, to relaks, zupełnie serio!
Wyroby
ze skóry natomiast to nie hocki-klocki. Skórę licową, lekko zabrudzoną
myję wodą i od razu wycieram do sucha. Skóra zamszowa lubi natomiast
szczotkowanie, czy specjalną, gumową kostkę. Jeśli ubrania ze skóry są
bardzo zabrudzone, należy powierzyć ich czyszczenie specjalistom.
Kosztowne, ale naprawdę warto.
Len i bawełna, bawełna
zwłaszcza , to mniej kłopotliwe w utrzymaniu materiały. Koszulki z
bawełny z lat 80. i 90. są grube i świetnie znoszą częste pranie i
suszenie w suszarkach elektrycznych. Znoszą to o wiele lepiej, niż
współczesne.
Przechowywanie jest równie ważne, co pranie.
Metalowe wieszaki to wrogowie, lepiej używać drewnianych, ewentualnie
grubych plastikowych. Generalnie przyjmuje się, że ubrania wyprodukowane
przed latami sześćdziesiątymi powinny być starannie złożone i
przechowywane w bezkwasowym papierze. A buty, szczególnie te ze skóry,
kochają prawidła.
Dziękuję J.
Od dawna chciałam podzielić się z Wami tym, co napisała dla mnie Ola. Nie mogę się doczekać momentu, w którym Vintage Supermarket w końcu ruszy! Śledźcie mojego bloga i instagrama, a będziecie w tej kwestii na bieżąco ;)
Dobry artykuł, właśnie się zmieniam swój styl na vintage :) i jak na razie każdy mówi że pasuje mi ten styl.
ReplyDeleteSuper!! Ja bardzo lubię miksować vintage z nowymi ciuchami :) pozdrawiam i zapraszam ponownie na mojego bloga!
Delete